czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 5


Londyn jest piękny. Jechaliśmy taxi godzinę, ponieważ staliśmy w korkach.  Przez cały czas patrzyłyśmy przez okno i oglądałyśmy widoki. Im bliżej  zbliżaliśmy się do centrum tym było piękniej. Zatrzymaliśmy się pod wielkim centrum  handlowym gdzie mieliśmy zacząć ,,zwiedzanie``. Dwie godziny robiliśmy zakupy.
Każda z nas pukiła coś ładnego. Kupiłyśmy ciuchy na dyskotekę, na plażę na wyjście do miasta. Byłyśmy naładowane torbami. Już się kierowałyśmy do kawiarni, gdy nagle Marlena się zatrzymała. Weszła do pewnego sklepu , gdzie na wystawie była powieszona piękna czarna sukienka. Po 10 minutach Marlena wyszła z  przymierzalni w tej sukience.
-Łoł .! Wyglądasz świetnie ! - Powiedziała Greta.
-Dziękuję.-powiedziała Marlena- Ta sukienka mówi coś w stylu ,,Bierz mnie jestem twoja`` czy raczej ,,Nie dla ciebie kotku``.?
-W zasadzie to i to -powiedziałam - ale jedno jest pewne. W tej sukience na pewno znajdziesz tego jedynego.
-I to mi wystarczy ! Biore !- krzyknęła Marlena.

Zerknęła na cenę sukienki, 400  ! Marlena zerknęła do portfela i się skrzywiła.
-Kurwa ! Całą kasę wydałam na inne ciuchy, mam tylko 250 . Laski macie może pożyczyć 150  ? Obiecuję , że od razu wam zwrócę gdy tylko  przyjedziemy do domu cioci.
-Niestety, ale nie mam ani grosza, też wszystko wydałam. -powiedziała Greta.
-Ja tak samo.- stwierdziłam.
-Ja mam tylko 20  - powiedziała Justyna.- Czyli musisz jechać do domu  po kasę.
-Nie warto. Godzine będziesz jechać do domu i godzinę spowrotem. -powiedziałam- do tego czasu ktoś już kupi sukienkę.

Marlena strasznie posmutniała. Widać było że zaraz się rozpłacze. Jeśli
chodzi o ciuchy to Marlena jest bardzo wrażliwa. Bardziej by płakała
gdyby ktoś zniszczył jej bluzkę niż gdyby chłopak ją żucił.

-nie marwt się. -powiedziała Greta przytulając Marlene.- napewno będzie więcej takich sukienek.

Wszystkie dobrze wiedziałyśmy , że za szybko to się nie stanie. Wiedziałam,
że Marlena co najmniej przez 3 dni będzie rozpaczała za tą sukienką.
Nagle wpadł mi do głowy pewnien pomysł. Zaprowadziłam dziewczyny na dwór i
zatrzymałam się pod pomnikiem jakiegoś faceta.

-o co ci chodzi.? - zapytała się Justyna.
-co najczęściej robimy gdy nie mamy kasy .? -zapytałam się.
-eee.. błagamy rodziców , aby dali nam troche kasy .? -powiedziała zdołowana
Marlena.
-nieee.. -powiedziałam.- a co robimy gdy jest nam smutno .?
-jemy lody .? -powiedziała Justyna.
-Śpiewamy .! -krzyknęła Greta
-Dokładnie .! - powiedziałam.
-Więc chcesz , abyśmy śpiewały dla ludzi tak jak w Polsce .? -zapytała się
Marlena.
-No to śpiewajmy.- powiedziała Greta.
-Tylko mamy mały problem. - powiedziała Justyna.- nie wzięłam gitary.

Rozglądnęłam się po placu i ujrzałam młodego chłopaka który za
pieniądze grał na gitarze koło fontanny.

-On.! -krzyknęłam i pobiegłam w stronę chłopaka.

Razem z dziewczynami pobiegłyśmy do niego i zaproponowałyśmy , że on będzie
grał a my śpiewały. Gdy nazbieramy kase podzielimy ją na pół. Zgodził się.
Okazało się, że miał jeszcze jedną gitarę , więc grała na niej Justyna.
Ustaliliśmy że zagramy ,,We faund the Love``. Greta za dobrze tego nie znała,
więc trochę śpiewając wzięła koszyk i wędrowała pomiędzy ludzi i zbierała kase.
Ludzi przyszło mnustwo.! Gdy skączyłyśmy koszyk był pełen. Chłopak powiedział
abyśmy zaśpiewali jeszcze jedną piosenkę. Tym razem była to piosenka
,,One night in Ibiza``. Okazało się , że gitarzysta umiał rapować i zaśpiewał
snenkę chłopaka. Wyszło nam to świetnie. Każdy klaskał , a niekturzy nawet
gwizdali. Nazbieraliśmy narez 500  .! Jeszcze nigdy nie zebrałyśmy tyle kasy.
Zgodnie z umową podzieliliśmy kwotę na pół o 250  dałyśmy dla gitarzysty.
Marlena pobiegła z Gretą po sukienkę, a Ja z Justyną czekałyśmy na nie
przed fontanną.

-Wiedziałem , że znam skądś ten głos .! -powiedział ktoś za nami,

Gdy się odwróciłam ujrzałam Nialla i Zayna z samolotu. Z nimi było jeszcze
trzech chłopaków.

-cześć. -powiedziałam z radością. - to jest Justyna.
-To jest Liam - Niall pokazał na chłopaka z burzą włosów.- To jest Louis.-
wskazał na chłopaka który akurat tobił dziwną minę, ( tylko Justyna się
śmiała) . - A to Harry. -ciemny brunet z burzą loków na głowie i ślicznym uśmiechem.
Po chwili dołączyły do nas Marlena i Greta. Wszyscy się sobie przedstawili.

- co tutaj robicie ? -zapytał się Zayn.
-zakupy jak widać. - powiedziała Marlena podnosząc zakupy do góry.
-widać , że z ciebie paniusia. - powiedział Zayn.
Marlena popatrzyła na niego krzywo.

-Przynajmniej mam leprzy gust od ciebie. Nie kupuje ciuchów w szmateksie. - powiedziała
Marlena.

-Łoł. - powiedzieli wszyscy naraz.

Greta stanęła pomiędzy Zaynem a Marleną i powiedziała.
-Dobraaa... to my już sobie pujdziemy.
-Czekajcie.. - powiedział Liam , który ciągle wpatrywał się z Gretę. - idziemy
do kawiarni na lody, może poszłybyście z nami ?

Ja z dziewczynami popatrzyłyśmy na siebię,a chłopcy tylko przytakiwali.
Powiedziałyśmy czemu nie i poszłyśmy. Zaprowadzili nas do małej kawiarni.
Usiedliśmy przy trzech małych stolikach , bo inaczej nie mogliśmy.
Przy jednym stoliczku siedzieli Justyna, Louis i Niall. Przy drugim Ja, Marlena,
Harry i Zayn. A przy trzecim Greta i Liam.

-Muszę iść do łazienki. -oznajmił Niall i poszedł.

W tej chwili Louis wziął do ręki solniczkę i chciał wsypać dla Nialla do lodów.
Justyna go powstrzymała.

-Nie rób tego.. - powiedziała i podała mu oliwę. - nie rób tego.. bez oliwy.
-Kocham cię- powiedział Louis i oboje zaczęli się śmiać.

Biedny Niall pomyślałam, gdy sprubuje tych lodów to będzie miał bąbę w buzi.
Popatrzyłam na stolik obok. Greta i Liam ciągle rozmawiali i co chwilę śmiali się.
Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Greta była tak odważna przy chłopaku.
A w moim stoliku... ech.. masakra ! ...Marlena z Zaynem ciąglę się
przedżeżniali.

-Słyszałam , że jesteś z Niemiec. -powiedziała Marlena.- To stąd pewnie
ten sztuczny akcent.

-Może zamówić ci jeszcze lody ? -powiedział Zayn. - chociaż tobie to już
lepiej starczy.

Popatrzyłam na Harrego błagalnym spojrzeniem, a on dobrze wiedział co to znaczy.

-słuchaj szwabie ! - krzyknęła Marlena.
-To wy dalej się sprzeczajcie, a ja z Magdą pójdziemy się przejść. - powiedział
Harry łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z kawiarni.
Kątek oka zobaczyłam dalej sprzeczących się Marlene z Zaynem, Wracającego
do stolika Nialla i gapiących się w siebie Liama z Gretą.
Gdy ja z Harrym wyszliśmy z kawiarni , usiadłam na pierwszej leprzej ławce.

-Mam ich dość .! -wykrzyczałam trzymając się za głowę.
-Nie tylko ty. - powiedział Harry.- Ale taki jest Zayn. To jego sposób na
podryw.
-Co ?! - zapytałam zdziwiona.- Zayn właśnie podrywa Marlene ?
-Wiem, że to dziwne , ale tak.- wzruszył ramionami. -Zawsze gdy tak się zachowuje
dziewczyna nie wytrzymuje i żuca się na niego. A Marlena jak widze nie daje
za wygraną.
-Ona nigdy nie przestanie. Zazwyczaj to ona żadziła chłopakami.
-No to będzie ciekawie. Zauważyłem , że Liam z Gretą nieźle się dogadują.
-To prawda. Greta zazwyczaj jest bardzo nieśmiała, a przy Liamie... jakby miał
klucz pasujący do niej.
-Greta jest aż tak wstydliwa ? -zdziwił się loczek.
-I to bardzo. Raz na imprezie chłopak poprosił ją do tańca, a ona zaczerwieniła
się na twarzy i wybiegła z sali krzycząc.- oboje zaczeliśmy się śmiać.
-A ty .? Zrobiłaś coś głupiego w życiu .?
-Hmmm... kiedyś miałam przyjaciółkę z , którą śpiewałam na scenie w szkole.
Wyznałam jej , że kocham się w pewnym chłopaku. Tydzień później okazało się,
że ona go podrywała. Dowiedziałam się o tym 5 minut przed występem przed całą
szkołą. Gdy zobaczyłam ją na scenie nie wytrzymałam. Przy całej szkole żuciłam
się na nią. I nie żałuję. Bo wygrałam. I walkę i chłopaka.

-Pokazałaś dziewczynie kto żądzi. - spojrzał w ziemię. - pewnie za nim tęsknisz.
-Za kim .? -zdziwiłam się.
-Za swoim chłopakiem.
-Aaa.. rozstałam się z Nim przed wyjazdem do Anglii. Żucił mnie, bo chciałam
przyjechać tutaj.
-Jego strata. - powiedział loczek i się uśmiechnął. - Żałujesz że przyjechałaś.?
-Nie. Gdybym mogła cofnąć czas , to i tak bym tu przyjechała. I nie tylko
z powodu Londynu.
-A za co jeszcze .? -zapytał się.
-Nie.!Nie powiem .!-zaprotestowałam. - Teraz twoja kolej. Co w swoim życiu
zrobiłeś coś głupiego i szalonego ?
-Uuu.. nie wiem czy mogę ci powiedzieć.
-Powiedź .! Obiecuję , że nikomu nie wypaplam. - nalegałam.
-Na początku studiów mieszkałem w akademiku z Louisem. Pewnego wieczoru
znajomy przyniusł marihuane. Więc zapaliliśmy. Za dużo zjarałem i wydawało
mi się , że jestem na plaży Nudystów. Rozebrałem się do naga i biegałem
po całym akademiku. A Louis przez cały czas biegał za mną z kocem i prubował
mnie zakryć. Ale nie nadanżał za mną.
-O MÓJ BOŻE .! - wykrzyczałam i oboje wybuchneliśmy śmiechem.
-Ta. Niesamowite przeżycie.
-Chciałabym kiedyś zajarać.-powiedziałam patrząc na niego.
-Będę mógł załatwić ziele. Przyjdzcie to sprubujesz.
-Dziewczyny pewnie powiedzą , że to zło.
-To nie zło. To życie. Ziele łączy ludzi ;>
-Może i tak
-Zastanów się nad tym. Ja nie nalegam, to twój wybur. Za tydzień
robimy obiad z chłopakami u nas. Wpadniecie .?
-Może. - zaśmiałam się.

W tym momęcie Marlena wybiegła wkurwiona z kawiarni i zaczęła się wydzierać :
-Mam dość tego KRETYNA .!
-Spokojnie. Zaraz jedziemy do domu.-powiedziałam dalej śmiejąc się.
-Nie zaraz, TERAZ .!-krzyknęła Marlena i palcem wskazała na Harrego.- a ty .! zabierz
ode mnie swojego pupilka , albo mu dokopie.!
-Nie jestem jego pupilkiem ! -powiedział Zayn wychodząc z kawiarni.
-To na nas już pora.-powiedziałam krzycząc - Greta ! Justyna ! Jedziemy .!

Wzięłam Marlene za rękę i poprowadziłam ją w stronę taksówek. Wsadziłam ją do taksówek
i kazałam poczekać. Pożegnałam się z chłopakami. Żegnając się z Harrym podałam
mu do ręki numer komórki i szepnęłam mu do ucha: ,, napisz mi szczegóły
związane z obiadem``. Wzięłam zakuby, zabrałamJustynę i Grete do taxi i
pojechałyśmy do domu.

...........................................................................................................
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale wiecie.. szkoła, więc mało czasu.
W końcu pojawili się wszyscy przystojniacy z One Direction <3
Proszę komentujcie , chcę wiedzieć czy dalsze pisanie opowiadania ma jakiś
sens . ;*

5 komentarzy:

  1. genialne i dobrze że takie długie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. To tak: poza multum błędów ortograficznych i dziwnym stylem pisania to zaczynam odczuwać wrażenie, że bohaterki są w Londynie, ale w jakimś innym wymiarze, bo deszcz jak nie padał tak nie pada.. No i oczywiście zapomniało mi się wspomnieć o GIGANTYCZNEJ wypłacie ze "śpiewania pod pomnikiem".

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty, Anonimku zamknij się, bo pewnie sam nie potrafisz napisać lepiej. Zgodzę się, ale to wszystko jest NA POTRZEBY OPOWIADANIA (poza błędami) więc łaskawie się przymknij. Rozdział fajny, choć faktycznie popracuj nad stylem i zredukuj błędy.

    OdpowiedzUsuń